sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 3 "Boję się spać sam w obcym domu!"




 Chłopak poszedł za dziewczyną do kuchni.
-No więc dowiem się, co tu robisz? - spytała dziewczyna siadając na blacie. 
-To było tak, że goniły mnie fanki i wlazłem w pierwszy lepszy dom i oto jestem.
-No to nieźle...-stwierdziła Laura.
-A najlepsze jest to, że nadal tam są.
-I co teraz?
-Zostanę sobie z tobą.

Przez najbliższą godzinę Ross opowiadał Laurze o zespole, jego rodzinie i o tym, że go oskarżono o kradzież piosenki. Dziewczyna zrobiła dla nich herbaty i razem siedzieli na kanapie. Blondyn czuł się przy dziewczynie swobodnie. Czuł, że może jej powiedzieć o wszystkim... Prawie o wszystkim.
Przecież nie powie obcej dziewczynie, że jest...
-Ross słuchasz mnie?
-Co, a no...tak tak...słucham..to mówisz, że twój chomik co?- spytał wytrącony ze swoich myśli.
-Pytałam, czy serio zostajesz na noc...-mówi zdezorientowana.
-Em...tak dzięki...
-Dobrze... Przyniosę Ci jakieś poduszki do gościnnego..-jak powiedziała tak zrobiła.
-Ale... Ja nie chcę w gościnnym może,co?
-I gdzie będziesz spał, hm?-założyła ręce na piersi.
-Z tobą -wzruszył ramionami,a dziewczyna się zaśmiała.
-Nie ma opcji, mam chłopaka...
-Który jest pewnie niezłą cnotą...
-Nie. Jest wspaniały i...
-I ma cie w dupie...
-Przestań, nie mów tak.- powiedziała idąc do sypialni, a Ross za nią.
-To gdzie on teraz jest?- teraz on założył ręce.
-Z... Z kolegami...- westchnęła. Blondyn podszedł do niej i założył włosy za ucho.
-To chyba jakiś debil skoro zostawił taką dziewczynę samą...-mruczy jej do ucha, jednakże Laura odtrąciła jego rękę i dała mu poduszki i koc.
-Miłej nocy.- uśmiechnęła się i wyprowadziła go za drzwi swojej sypialni.
-Boję się spać sam w obcym domu!
-Czuj się jak u siebie!
W środku nocy, kiedy Laura już spała Ross po cichu wszedł do niej i położył się obok. Niestety dziewczyna się obudziła.
-Co ty robisz?!- usiadła przyciskając kołdrę do siebie.
-Mówiłem, że sam nie zasne. Spokojnie,położę się nawet na boku i mnie nie poczujesz.- brunetka nie miała wyjścia. Była już tak zmęczona, że nie miała siły się kłócić. Odwróciła się plecami do niego i zamknęła oczy.

Rano dziewczyna poczuła, że śpi na czymś ciepłym. I to coś oddycha. Podniosła się szybko z Ross'a i zeszła na dół. Zaparzyła sobie kawy i usiadła na kanapie w salonie. Jak mogła zasnąć na jakimś obcym...przystojnym...pierwszym lepszym kolesiu? Przecież ma chłopaka. Są razem od 2 lat i pewnie Noah niedługo jej się oświadczy. Zostaną małżeństwem i będą mieli dwójkę wspaniałych dzieci. Ross uważa,że nie jest dobrze w ich związku. To bzdura. Twierdzi tak, bo co? Bo mieli obejrzeć razem "Gwiazd naszych wina", a on wolał wyjść z kolegami na piwo? To jeszcze nic nie znaczy...prawda?
Dość tego myślenia. Laura wzięła pilot od telewizora i zaczęła przeskakiwać kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego na miarę "Dlaczego ja?". W pewnym momencie zatrzymała się na wiadomościach. 

"Drodzy widzowie, słynny Ross Lynch palaczem? Wczoraj został zauważony w parku z papierosem w ustach. Ciekawe co na to Ross i czy wie,że tytoń wpłynie na jego wokal?"

-Kurwa mać, ja pierdziele! Wszystko nie tak!- obok dziewczyny usiadł załamany blondyn.- To nawet nie był mój... Tylko go w łapie trzymałem... Ani chwili go w ustach nie miałem... Przekręcili wszystko...
-Hej spokojnie...pójdziesz do nich i wszystko wyjaśnisz....- pogłaskała go po plecach na uspokojnie.
-Ty nie rozumiesz...ja nie mogę od tak... Okey pójdę tam i co powiem? Hej to ja...tak naprawdę to nie był mój papieros trzymałem go dziewczynie,którą spotkałem w parku, bo ta chciała sobie buta zawiązać..?
-Tak było...?
-Nawet ty w to nie wierzysz...!- krzyknął z desperacją i złapał się za włosy.


Hej wam! Troszkę mnie tu nie było, za co Was przepraszam. 3 grudnia było moje urodziny,a dzisiaj są Ross'a,a więc 100 lat ziom! Kurcze, 20 lat... To już stara dupa hah! 
Czasami wyobrażam sobie jak to będzie jak skończy się R5... Delly z chłopakami będą mieli swoje dzieci i tak lata będą lecieć i lecieć...A co wy myślicie?
A tu Calum xd

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 2 "Posądzili mnie o kradzież "Wild Hearts"!"

Zdezorientowany Ross podniósł się. Laura...skądś ją kojarzy...
-Pewnie kiedyś dałem jej autograf..- powiedział sam do siebie i wrócił do rodzeństwa. W końcu mogli wrócić do domu. Nasz bohater rozwalił się wygodnie na kanapie i włączył telewizor. Pilotem kolejno przełączał programy, aż usłyszał swoje imię. Zatrzymał się. CleverTV. Jego ulubiony program. Był w nim tyle razy. Tyle dobrych słów o nim zostało powiedziane. Dlaczego teraz miało być inaczej?
-Drodzy widzowie. Ross Lynch złodziejem? Chodzą plotki, że piosenka zespołu R5 "Wild Hearts" została ukradziona innemu zespołowi The Vamps. Pytanie, czy Ross Lynch byłby do tego zdolny?- szybko wyłączył telewizor.
-To są chyba jakieś jaja! Nie wierze! - krzyczy na cały dom. Aż Rydel musiała przykuśtykać do salonu, a akurat malowała paznokcie u stóp i rąk.
-Co się stało? Czemu tak krzyczysz?- spytała uważając, żeby niczego nie dotknąć.
- Posądzili mnie o kradzież "Wild Hearts"! Rozumiesz? 
-Zrobiłeś to? - spytała niedowierzając.
-Co?! Oczywiście, że nie! Rydel kurwa...wierzysz mi....?
-No....
- Świetnie... Jak nie wy to kto ma mi uwierzyć?
- Ross...to nie jest tak, że ci nie wierze...poprostu ... Już za dużo razy kłamałeś...
-Podaj mi przykład...
- Okłamujesz swoją dziewczyne, okłamujesz naszych fanów, telewizje, prasę... Okłamujesz sam siebie...
-Świetnie...! Jesteście zajebiści!- wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Na dół zszedł Riker.
- Co sie stało? 
-Ross się stał. - westchnęła dziewczyna i wszystko opowiedziała starszemu bratu co przed chwilą zaszło. 
-No nieźle...
- I co teraz?- powiedziała smutna. Nie lubiła, gdy jej bracia się kłócili. A zwłaszcza z nią. Blondyn chwycił obie dłonie siostry w swoje.
-Nie martw się Delly. Przejdzie mu... To Ross. Wróci jak zgłodnieje.- pocałował ją w czoło i wrócił do siebie. Dziewczyna spojrzała na swoje paznokcie.
-Myślałam, że wyschły!!!

Szedł parkiem. Był wściekły. Tak wściekły, że nie zauważył dziewczyny, która na niego wpadła.
-Jak łazisz- krzyknęła blondynka.
- Sorry nie widziałem cie...
-Ygh...przydaj się i potrzymaj mi...- podała mu papierosa i kucnęła, by zawiązać buta. Nagle reporterzy otoczyli Ross'a robiąc mu zdjęcia z papierosem. Przekrzykiwali się nawzajem. Biedny uciekł do pierwszego lepszego domu. Miał szczęście, że był otwarty. Szybko zatrzasnął drzwi i zjechał po nich.
-Noah to ty? - zeszła po schodach i odrazu krzyknęła. Ross podbiegł do niej i zatkał usta ręką.
-Cicho! Spokojnie nic ci nie zrobie...to ja...pamiętasz? Dostałem z drzwi od ciebie...- Laura uspokoiła się i zdjęła jego ręke. 
- Ale co ty tu robisz?
-Wpadłem zobaczyć co u ciebie...-powiedział z sarkazmem i odsunął lekko firanke, by zobaczyć, czy jeszcze tam są.
-Bardzo miło z twojej strony, ale idź już...- chciała otworzyć mu drzwi, ale została szarpnięta przez Ross'a do siebie. Bardzo blisko.
-Prawda jest taka, że zostanę tu troche dłużej, a ty bedziesz z tego bardzo zadowolna...
-Z jakiej racji...?
-Z takiej, że masz mnie całego dla siebie... Jak się postarasz to może zostanę na noc...- w tym momencie dziewczyna nie wytrzymała... I zaczęła się śmiać.
-To było dobre...a teraz poproszę prawdę, a może pozwolę ci zostać na noc...- puściła mu oczko i poszła do kuchni. Ross'a mocno zaskoczyło jej zachowanie. Była inna niż wszystkie. Taka pewna siebie jak z nim rozmawia. To było ... Intrygujące dla Ross'a.

Krótki rozdział, ale troche raury, więc mi wybaczycie? Mam nadzieje...
Ross został oskarżony o kradzież i przyłapany z papierosem...już sie dzieje...
Tylko co dalej?
Komentujcie, a ja się żegnam ;*  
 

wtorek, 10 listopada 2015

10 faktów o mnie ;D

Jako iż mamy dzisiaj święto... To troche lepiej mnie poznacie ;D
Lecimy? Lecimy...

1. 3 grudnia bedą moje 16 urodziny.
2. Mieszkam w Bydgoszczy.
3. Chodze do technikum
4. Nie lubie zdrobnień imienia, a tak naprawde mam na imię Julia.
5. Nie lubie też jak ktoś mówi Julia ... Wolę Jula.
6. Kocham pandy.
7. Lubie niebieski, czarny i biały.
9. Jestem tolerancja.
10. Kiedyś już byłam na bloggerze. Zastanówcie sie kogo dawno nie było i mi napiszcie w komentarzach ;d

 A więc to tyle...
Bardzo się ciesze z komentarzy pod 1 rozdzialem. Wow.Może nie jest ich dużo, ale miłe słowa zawsze motywują do pisania. Będzie mi miło nawet jak napiszecie guziczek pod rozdziałem :D 
A więc:
~ EmiDelly R5er
~ Zawsze Uśmiechnięta 
~ Mandy Marano
Dziękuje wam dziewczyny jesteście najlepsze ;*

A z okazji święta...

niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 1 "Au...dostałem z drzwi w twarz...jak ci sie wydaje?

Jak zwykle spał po udanej imprezie. Zapewne zaliczył jakąś pannę w toalecie, ale kogo to obchodzi? Napewno nie jego. To nic, że nawet nie pamięta jej imienia. To nic, że był piany. To nic, że ma dziewczyne, z którą widuje się raz na ruski rok. W tym momencie nasz bohater spał sobie w najlepsze. Do czasu, aż zadzwonił jego budzik.
-Kurwa... Co za cholerstwo...- jęczał niezadowolony, kiedy nie mógł trafić ręką w budzik. W końcu kiedy to mu się udało, usiadł na łóżku i się przeciągnął. 
-Ross... Ross wstałeś? Rooooss!- Rydel pukała do jego drzwi.- Mieliśmy isc do domu dziecka pamiętasz?
-Eh...no..pamietam...-ubierał się najwolniej jak tylko mógł.
-To się pośpiesz...

Ubrany zszedł na dół, gdzie zastał całe swoje rodzeństwo.
- Po co my tam idziemy?- spytał wsypując płatki do miski.
-Żeby sprawić komuś radość...- wyrecytowała Rydel. To była jej odpowiedź na każde takie pytanie jej młodszego brata. 
-Nie wiem po co... Wystarczy, że pokażesz takiemu dziecku moje zdjęcie i już leje w gacie ze 
szczęścia.- mruknął, dubiąc łyżką w misce.
-Te dzieciaki cieszą sie jak ktokolwiek do nich przyjdzie- tym razem wtrącił Rocky 
-Co, może jeszcze jakiegoś adoptujemy ?- prychnął blondyn. 
- Ross...! Nie zapominaj, że ...- najstarszy nie dokończył, gdyż młodszy blondyn mu przerwał.
- Tak wiem....- westchnął .
Dalsze jedzenie śniadania upłynęło w ciszy i rzucaniu w siebie płatkami, łyżką, alebo też miską.

Weszli do domu dziecka. Ross oczywiście ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Trzeba stwarzać pozory. Wpuszczono ich do sali, w ktorej mieli zagrać  "koncert" dla dzieciaków. Zagrali piosenki z ich nowego albumu.
-Gdzie tu jest kibel?- spytał Ross przystępując z nogi na nogę.
-Ja panu pokaże - jakaś malutka dziewczynka pociągneła za rękaw jego bluzy. 20 latek nie miał wyboru jak iść za obcą dziewczynką, Mijali drzwi. Na każdych drzwiach widniał numerek. 200, 201, 202... Na niejednych były rysunki przedstawiające wymarzony domek z drzewem, psa niewiadomej rasy z podpisem "Cliford". Nasz bohater dokładnie oglądał każdy rysunek. Jednak jeden przykuł jego uwagę najbardziej. Rysunek pewnej Lenki, który przedstawiał 4 patyczaki. Najdłuższy patyczak miał spodnie i krawat, a nad jego głową podpis "tata". Obok niego "mama" w różowej, trojkątnej sukience.
Miedzy nimi, najmniejsza osóbka " Lenka", obok niej nieco dłuższy z podpisem ... Tu nie było podpisu.
Wszystkie ludziki stali na zielonej łączce, a nad nimi jeden, wielki, pomarańczowy napis: "Moja rodzina"
-To moj rysunek. Podoba się panu? - spytała patrząc sie na niego swoimi brązowymi oczkami.
- Co? A tak...-ocknął sie z rozmyślań- no jest spoko... Super super...to gdzie ta toa...-nie dokończył, ponieważ dostał z drzwi od własnie toalety.
- O matko... Tak mi przykro...nic się panu nie stało?- kucnęła przy nim jego oprawczyni.
-Au...dostałem z drzwi w twarz...jak ci sie wydaje?- powiedział zirytowny.
- Bardzo przepraszam... Lenka leć po apteczke,co?- poprosiła owa osóbka, a dziewczynka pędem pobiegła przed siebie. 
- Nie potrzebuje apteczki...
- Leci panu krew z brwi...- zauważyła.
-Tak? No widzisz... lubie jak mi leci krew...- w tym momencie przebiegła Lenka z podręczną apteczką.
-No już zapóźno...-otworzyła apteczke- naprawde przepraszam, niewidziałam pana...
-Jak ktoś jest taką niezdarą...-mruknął, a po chwili syknął z bólu, gdyż przyłożyła mu wacik z wodą utlenioną do rany.
- Ups? Niechcący - uśmiechnęła sie słodko i po skończonym zabiegu schowała wszystko do apteczki.
-Dzięki -powiedział od niechcenia. 
-Nie ma za co...-wstała.
-Laura! Możesz mi pomóc?-krzyknął ktoś.
-Już ide!- wstała i poszła, zostawiając blondyna na korytarzu.


I mamy pierwszy rozdział! I uwaga.Może ktoś zauważył, ale jest wielka tajemnica Ross'a. Jest też spotkanie naszych bohaterów. Coś jeszcze? Chyba nie...
A więc się żegnam...
Duże elo! :* 
 





Prolog


On-20 lat. Bogaty, lekkomyślny i arogancki. Myśli tylko o sobie.
Ma wszystko czego dusza zapragnie. Dużą wille z basenem. Dziewczyne modelkę. Pieniądze, sławę.
Krok po kroku straci to wszystko. Jaki los go czeka?

Ona- 20 lat. Miła, pomocna. Dba o innych. Stara się dawać innym jak najwięcej,
choć sama nie ma wiele. Pewnego dnia spotka ma swojej drodze przeszkodę, którą 
cieżko będzie ominąć. Pytanie, co zrobi?



Hej hej! Mamy już prolog. Yey! Jeszcze dziś wieczorem dodam rozdział, więc nie bój żaby :* Komentujcie będzie mi miło :*

Wprowadzenie

A więc...
Najpierw się przedstawię.
Jestem Vanessa, ale możecie mówić Van, Vanka, Ness... Byle nie purchawka T-T
Jak się ktoś domyśla kim jestem to ...to shhh...
A jeśli, nie... To podpowiem, że pare miesięcy temu istniałam już tutaj...

O czym jest ten blog? No o Raurze <3
I tyle wam powiem. Wszystkiego się dowiecie w rozdziałach. ;*
Jakieś pytania? :D